W Sydney mieści się wszystko co australijskie - słynna Opera, aborygeni, grający na tych wielkich tubach do techniawy, flota marynarki, kangury i strusie emu wszędzie. Te ostatnie głównie na herbach, pieczątkach, logach wszelkich obiektów turystycznych oraz wypchane w Australian Museum.
Natomiast żywe zwierzaki można tu zobaczyć w niesamowitym Taronga Zoo, Sydney Aquarium lub Sydney Wildlife Animal. Te trzy obiekty to skupiska zwierząt, ale tropikalne zwierzaki (właściwie to ptaki) spotykam też w parkach. Szczególnie upodobałam sobie ibisa, który jest bardzo sympatyczny, a ciarki zawsze mnie przechodzą, kiedy słyszę wrzaski tej papugi okropnej.
ibis |
W Taronga Zoo było na prawdę dużo kangurów. Można było je świetnie obserwować, ponieważ wchodziło się do ich zagrody, która była przygotowana w sposób dostosowany dla zwiedzających - z wytyczoną ścieżką. Lecz gdyby tylko chciało się wstać któremuś kangurowi i skoczyć, to na pewno nie byłoby to dla nich problem, by tą ścieżkę przekroczyć. Dla emu mieszkającemu z nimi też nie.
W zoo było wiele przygotowanych takich miejsc, gdzie wkraczało się na terytorium zwierząt lub oddzielał od nich tylko rów. Tylko najniebezpieczniejsze lwy, tygrysy, węże itd. były za szybą. Oczywiście do aquarium z pingwinami czy z fokami też się nie wchodziło :) A propo właśnie fok - podczas całego dnia otwarcia zoo przygotowane były specjalne pokazy ze zwierzętami oraz rozmowy o zwierzętach z ich opiekunami. Wszystko było zaznaczone na mapie - gdzie i kiedy ma się odbyć. Zdążyliśmy zobaczyć prześwietny pokaz z fokami, posłuchaliśmy o pingwinkach australijskich oraz trafiliśmy na końcówkę pokazu ptaków.
W Zoo powinniśmy pojawić się już o 9, żeby najpierw coś zwiedzić, a potem latać od pokazu do pokazu, bo inaczej to ja nie wiem czy komuś się udało wszystko na czas zobaczyć. Z Jarkiem się zachwycamy wszystkim, robimy dużo zdjęć, bo wszystko dla nas jest nowe i niesamowite, dlatego też nie zdążyliśmy na pokaz ptaków. Przestajemy robić zdjęcia dopiero, jak już jesteśmy zmęczeni :P Dlatego pominęliśmy już aligatory i orangutany, które chyba było widać ze Skyline Safari, czyli kolejki liniowej biegnącej nad Zoo!
Zoo jest położone w północnej częsci Sydney, prawie na przeciwko Opery. Zoo leży nad brzegiem zatoki, więc wspina się pod górę, dzięki czemu właśnie zoo uzyskało ciekawe możliwości umiejscowienia atrakcji.
Najbardziej oczekiwanym zwierzakiem jaki Jarek chciał zobaczyć był... kangur? nie! Miś koala! skorzystaliśmy z możliwości zrobienia sobie z miśkiem z bardzo bliska zdjęcia. On sobie spał w najlepsze, więc cicho żeby go nie zbudzić stanęliśmy koło niego :) Niesamowity zwierz - śpi dłużej niż kot, bo 20h, a resztę czasu wykorzystuje na jedzenie. Nie wysila się przy tym również zbyt szczególnie, bo je to co ma w pobliżu legowiska, czyli liście drzew. Taki to jest wygodnicki misiek. Wielu (Jarek) mu zazdrości takiego trybu życia :D
Ale po co tam spać, jak można iść zobaczyć całkiem z bliska stwory morskie, rafę koralową i pingwinki :D W Sydney Aquarium, położonym totalnie w centrum Darling Harbour, jest tysiące gatunków morskich żyjątek i kilku strasznych zwierzy również. Aquarium jest w sumie niewielkie, ale ma coś superowego - kanały, które wychodzą w morze, i nie są to kanały ściekowe :D Kanały są dwa - w pierwszym są płaszczki, diugoń (!) i jakieś inne ryby całkiem spore. W drugim kanale dookoła głowy pływa wielgaśna płaszczka, żółw morski oraz rekiny!!!
Rekiny, choć nie największe, to i tak robią wrażenie :) W innych częściach aquarium można obserwować pingwinki (choć jest tu mniej miejsca niz w Taronga Zoo) oraz podotykać żyjątek rafy koralowej np. kiełbaski lub ogórka - dość obślizgłe zwierzaki, brrr. W innym aqarium znalazłam bohaterów bajki "Gdzie jest Nemo?". Nie dziwię się, że trudno go było znaleźć, bo to bardzo płochliwe rybki i uciekają przed paparazzi :)
Akwaria w Aquarium zdają się nie kończyć... Na koniec jest jedno przeogromne akwarium z rekinami i różnymi rybami. Awkarium jest wielkie na całą ścianę, a można je oglądać z kilku stron. Także wyjść stamtąd nie mogliśmy, dopóki nie wyczerpały mi się baterie w aparacie :)