poniedziałek, 12 września 2011

Alice i w droge!

Noc strasznie :) wspollokatorki to dwie panie starsze i jedna dziewczyna gadajaca ciagle przez komorke. Poszlam wczesnie spac, przy dzwiekach gitary i spiewie jakiegos pana, ktory przypominal... Nie pamietam teraz kogo, ale kogos znajomego. To bylo ok. Potem zaczela sie dyskoteka! Dzieki Bogu za zatyczki do uszu!!! Inaczej nie wiem jak bym spala :))) dzieki zatyczkom troche udalo mi sie pospac. O 4 juz sie obudzilam na siku, a jak mialam wstac o 5 to nie chcialo mi sie podnosic. I moglam nie wstawac tak wczesnie. Czekam od 6 na busa i o.. Wlasnie przyjechal pol godziny pozniej :) w srodku dwa azjaty, idzie trzecia. Ciekawe ile jeszcze... O biali tez sie pakuja, dobrze :) no, dzisiaj kings canyon, kapiel w ogrodzie edenu, kolacja o zachodzie slonca i noc pod golym niebem. Klawo! Jutro uluru, pojutrze ayers rocks. Nerka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz